zdjęte z murów

Choćby piwo było z gówna nic mu w smaku nie dorówna

Chuck Norris wiecznie żywy

Silny, potężny, boski... Chuck Norris.

Przed maturą

zapiski z zeszytów

Losowy kawał

Do lekarza psychiatry przychodzi facetka i mówi:
- Panie doktorze, z moim mężem dzieje się coś dziwnego. Jak wypije kawę, wpada w szał i zjada całą filiżankę. Zostawia tylko uszko.
- A to faktycznie dziwne. Uszko jest przecież najlepsze...

Znalezione dla frazy: lubie w bazie kawałów 35

Przed operacją.....
- Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
- Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze coś pamiętam....

- Jasiu - pyta nauczyciel. - Jaki to będzie przypadek jak powiesz "lubię nauczycieli"?
- Bardzo rzadki, panie profesorze.

- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto lubi, będziemy uważali.

- Mamo, jak nie lubię tej mojej siostrzyczki.
- Jedz, jedz co ci dają.

Nauczyciel kazał Jasiowi napisać 100 razy:
"Nie będę mówił TY do nauczyciela". Na drugi dzień Jasio przyniósł zeszyt, w którym to zdanie było napisane 200 razy.
- Dlaczego napisałeś 200 razy? Kazałem tylko 100...
- Żeby ci zrobić przyjemność, bo cię lubię stary!...

Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka. Pięć razy ją odbudowywał, ale za szóstym razem już się załamał. Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę i woła do nieba:
- Panie Boże! Za jakie grzechy ?!
Na to głos z nieba:
- Oj nie za żadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja Cię chyba Józek nie lubię...

Ach, przychodzi baba do lekarza i mówi: - Panie doktorze, wszyscy mówią mi, że ja jestem nienormalna, lubię naleśniki.
- Ależ skąd, ja też lubię naleśniki - odpowiada lekarz.
- Och, to ja pana bardzo zapraszam, mam cała szafę naleśników.

Siedzi facet u dentysty. Tamten coś dlubie, wierci i nagle pyta:
- I co, przerwa na papierosa?
- Eeheeee
No i wybil mu jedynkę.

Podczas jednej z wizyt w Polsce Breżniew został zaprowadzony przez Gierka do biblioteki. Breżniew chodzi, przegląda książki, nagle w jego ręce dostał się Pan Tadeusz . Breżniew zaczyna czytać...:
Litwo, ojczyzno moja......, wściekły rzuca książkę i pyta się Gierka:
- Kto to napisał?!!!
Gierek wystraszony nie na żarty:
- Mickiewicz, ale... ale on już nie żyje....
Na to rozpromieniony Breżniew:
- Wiesz co Edziu, za to cię właśnie lubię!

Studentka i student postanowili się pobrać. Powstał problem z czego będą po ślubie żyć i postanowili, że przez pierwszy tydzień w miesiącu ze swoich stypendiów. W drugim tygodniu utrzymywać ich będą jej rodzice a w trzecim - jego rodzice. W czwartym tygodniu będą żyć miłością. Po weselisku mija tydzień, drugi, trzeci. W czwartym tygodniu student przychodzi z wykładów, patrzy a żona leży na kaloryferze.
- Kochanie, co ty robisz?
- Kolację ci podgrzewam!

Małżeństwo umówiło się nazywać seks grą w brydża. Któregoś dnia żona pyta:
- Jak gramy?
On:
- Ja pas.
Ona zaglądając pod kołderkę mówi, z taką kartą pas.
On na to pas bo nie lubię jak mi zaglądają w karty.

Żona mówi do męża:
- Moja rodzina ma tradycję! Pradziadek był lekarzem, dziadek także, ojciec jest i ja będę...
Na to mąż:
- Moja też ma tradycje! Pradziadek pił, dziadek pił, ojciec pije i ja lubię!

Antek, chłopak ze wsi, wziął ślub. Po miesiącu ojciec Antka pyta synową:
- No i jak wam się, Kaśka, układa?
- Ano, miesiąc po ślubie, a Antek mnie jeszcze nie tego...
- Jak to? Już ja z nim pogadam!
- Antek, czemu ty z Kaśką nie tego?
- Wiesz, ojciec... Nie wiem jak...
- Jak To Nie Wiesz? Zara ci pokażę.
Zabrał Antka do stodoły, dał mu świecę i mówi:
- Masz i świeć!
Sam Kaśkę rzucił na siano i wydmuchał synową. Po wszystkim pyta Antka:
- Tera Wiesz Już jak?
- Wiem!
Spotykają się znowu za jakiś czas i ojciec pyta synową:
- No I Jak tera?
- Fantastycznie, cudownie! Cała wieś mnie dmucha, a Antek ze świecą stoi i przyświeca.

Wieczór kawalerski. Kumple doradzają przyszłemu mężowi:
- Stary! Jeżeli nie będziesz trenował sobie żony, jeżeli nie ułożysz jej sobie od początku, to potem nawet słowem nie piśniesz, nie będziesz nawet mógł powiedzieć Nie! Pokaż żonie kto rządzi w domu od samego początku!
Pan młody wziął sobie mocno do serca rady kolegów i jak radzili, tak zrobił.
Pierwszy dzień po ślubie:
Mąż wraca z pracy:
- Obiad gotowy?! - pyta żony.
- Nie. - odpowiada żona.
Facet niewiele myśląc, trach żonę po głowie.
Drugi dzień po ślubie:
- Obiad gotowy?!
- Tak.
- Koszula wyprasowana?!
- Nie.
No to trrrrach żonę po głowie.
Trzeci dzień po ślubie:
- Obiad gotowy?!
- Tak.
- Koszula wyprasowana?!
- Tak.
- Okna umyłaś?!
- Nie.
No to trrrrrach żonę po głowie.
Sytuacja powtarzała się dość długo... Tak gdzieś z miesiąc po ślubie:
- Obiad gotowy?!
- Tak.
- Koszula uprasowana?!
- Tak.
- Okna umyte?!
- Tak.
Itd, itp... Mężowi skończyły się w końcu pomysły. Stoi, myśli, myśli:
- Właź pod stół!
Żona myk pod stołem.
- Szczekaj!
Żona:
- Chał, chał, chał...
Mąż z wściekłością:
- Na pana szczekasz?!
I trach żonę po głowie.

Sierżant pyta rekruta:
- Słyszałem, że lubicie muzykę? A co najbardziej?
- Melduję, że najbardziej lubię sygnały na posiłki!

Rozmawiają dwie Rosjanki. Jedna się pyta drugiej:
- Jaki rodzaj seksu preferujesz?
- ja lubię Po bożemu odpowiada A ty?
- Ja uwielbiam kochać się "na rodeo".
- Na rodeo o co w tym chodzi?
- Na początku kocham się w pozycji na jeźdźca potem po 20 sekundach mówię że mam AIDS i próbuję się utrzymać.

Przyjechała z Ameryki kobitka do Francji i postanowiła zabawić się na całego. Wsiada do taxi i pyta gościa, gdzie jest najbardziej rozrywkowy lokal. Facet mówi, że chętnie ją do takiego zabierze. Kobitka pyta, czy na pewno lokal jest najlepszy. Taksiarz odpowiada że wszystkie paryżanki tam jeżdżą. W lokalu nic ciekawego bar, scena parę koślawych stolików, ale w cholerę kobiet. Wszystkie siedzą sączą drinki i na coś czekają. Po paru godzinach kobitka znudzona jak diabli stwierdza że wychodzi; ale w tym momencie wychodzi na scenę prezenter i zapowiada numer który wykona Pepee. Wszystkie babki w klubie zrywają się na równe nogi i lecą pod scenę. Zaciekawiona kobitka też tam podchodzi; na scenę wychodzi facio chudy, z podkrążonymi oczami z krzesełkiem w ręku; rozlegają się oklaski i w ogóle jest głośno. Kobitka patrzy ponuro. Facio stawia krzesełko, wyciąga z kieszeni orzech włoski i kładzie go na krześle, następnie wyciąga ze spodni fiuta; przymierza się nim do orzecha i wali w niego cisem karate. Orzech rozpryskuje się na drobne kawałki kobita jest zafascynowana. Wraca do domu i opowiada o tym wszystkim znajomym.
Po 30 latach postanawia jeszcze raz ujrzeć tego typu numer. Jedzie do Francji, do klubu i czeka. Wychodzi prezenter i zapowiada Pepee. Kobitka zdziwiona, jak to, przecież to chyba nie ten sam facio, byłby już strasznie stary. Czeka i widzi tego samego gościa to samo krzesło, tylko w drugim ręku orzech kokosowy. Kobitka w szoku. Pepee robi ten sam numer z kokosem i idzie za kulisy. Kobitka nie wytrzymuje, kupuje kwiaty, flachę i leci za kulisy. Spotyka się z Pepee i pyta:
- Jak pan to zrobił, 30 lat temu byłam i pan rozbijał orzechy włoskie, a teraz kokos?!! Ile to lat pan trenował i jak pan to robi?!!! Pytań nie było końca.
Na to Pepee odpowiada:
- Kochana, to już nie te oczy...

Gdy Ludwik van Beethoven był u szczytu sławy,
pewna dama zapytała go, dlaczego się nie żeni. On odpowiedział:
- Droga pani, jestem taki brzydki,
że żadna kobieta nie wyraziła dotąd chęci zostania moją żoną.
A gdyby nawet znalazła się taka, to i tak nie ożeniłbym się z nią,
bo nie lubię kobiet o złym guście.