zdjęte z murów

- Dziewiczosc lasow swiadczy o impotencji wiatru.

Chuck Norris wiecznie żywy

Chuck Norris jest zawsze ON-Line. Nawet wtedy gdy jest OFF-Line

Przed maturą

zapiski z zeszytów

Losowy kawał

Jaki jest najlepszy środek antykoncepcyjny?
- Szklanka zimnej wody.
Przed czy po?
- Zamiast.

Znalezione dla frazy: kiedys w bazie kawałów 61

Pewna kobieta miała 3 córki. Kiedyś wzięła je na rozmowę i mówi im. Słuchajcie córki, jak się kiedyś wydacie się za mąż napiszcie mi, jak Wam się układa życie seksualne. Córki się zgodziły. Wyszła pierwsza za mąż i za chwilę przychodzi od Niej kartka z napisem - NESCAFE. Matka nie wie, o co chodzi, ale przechodząc ulicą widzi bilboard NESCAFE SATYSFAKCJA DO OSTATNIEJ CHWILI. Zadowolona po uzyskaniu odpowiedzi.
Druga wyszła za mąż i dostaje matka kartkę z napisem MARLBORO. Po chwili znajduje na paczce papierosów informację - MARLBORO EXTRA LONG, SUPER SIZE. Zadowolona, że córka trafiła dobrze. Po pewnym czasie najmłodsza wyszła za mąż i dopiero po miesiącu przychodzi kartka z napisem BRITISH AIRWAYS. Znów szukanie po gazetach i reklamach i w końcu znajduje - BRITISH AIRWAYS TRZY RAZY DZIENNIE SIEDEM RAZY W TYGODNIU, W OBIE STRONY.

Do pracowni Pabla Picassa wszedł kiedyś nowy listonosz. Oddał malarzowi list,
rozejrzał się wokół i powiedział:
- Zdolnego ma pan synka...
- Dlaczego pan tak myśli? - zapytał Picasso.
- Przecież widzę - tyle tu rysunków.

Józef Chełmoński spotkał kiedyś znajomego, który na powitanie wykrzyknął:
- Jak cudownie, że od samego rana spotykam takiego wspaniałego człowieka, jak pan!
- Ma pan więcej szczęścia ode mnie - odpowiedział malarz.

Amerykańskiego malarza, Jamesa Whistlera, zapytano kiedyś,
czy to prawda, że znaosobiście angielskiego króla.
- Skąd wam to przyszło do głowy? - zdziwił się malarz.
- Sam król o tym mówił...
- Król się tylko tak chwali - odpowiedział Whistler.

Kiedyś do pracowni Norwida zaszedł znajomy ziemianin.
Gospodarz przyjął go w brudnym fartuchu i z paletą w ręce.
Ziemianin popatrzył na gospodarza i na obrazy wiszące na ścianach,
po czym ze współczuciem zapytał:
- A więc pan musi wszystko namalować samemu?
- Niestety, nie mam lokaja - odpowiedział Norwid.

Wytworna dama zapytała kiedyś Feliksa Mendelssohna:
- Czy zna pan aż tyle języków obcych, że podróżuje pan po całej Europie?
- Nie - odpowiedział kompozytor.
- Więc jak rozmawia pan z wielbicielami w obcym kraju?
- Bardzo prosto, za mnie mówi muzyka!

Brahms bywał bardzo złośliwy. Będąc kiedyś na przyjęciu, cały wieczór docinał
wszystkim obecnym. Żegnając się z panią domu, powiedział:
- Do widzenia, droga pani! Jeżeli zapomniałem kogoś z obecnych tu obrazić, to proszę
o wybaczenie.

Beethoven wstąpił kiedyś do restauracji i usiadł przy stoliku zamyślony, nie
zwracając uwagi na kelnera, który podchodził kilka razy, żeby przyjąć zamówienie.
Po godzinie kompozytor woła kelnera i pyta:
- Ile płacę?
- Pan dotychczas jeszcze niczego nie zamówił, właśnie chciałbym się spytać, czym
mogę służyć?
- A przynieś pan, co chcesz, i daj mi święty spokój.

Zapytano kiedyś Artura Rubinsteina, co było dla niego najtrudniejsze, kiedy uczył
się grać na fortepianie. Wirtuoz odpowiedział:
- Opłata lekcji.

Pewien młody i bardzo pewny siebie tenor powiedział kiedyś Caruso:
- Wczoraj w operze mój głos zabrzmiał we wszystkich zakątkach teatru!
- Tak - odpowiedział Caruso - widziałem, jak publiczność ustępowała mu miejsca.

Kiedyś pewien młody kompozytor zagrał Straussowi swoją nową balladę.
- Wspaniała rzecz! - powiedział Strauss.
- Tylko w niektórych miejscach bardzo przypomina Mozarta.
- To nic nie szkodzi! - dumnie odpowiedział autor.
- Mozarta zawsze chętnie słuchają...

Klara Schumann, żona kompozytora Roberta Schumanna, dawała kiedyś na dworze
wiedeńskim koncert fortepianowy, na którym grała utwory swojego męża. Po koncercie
przedstawiono ją monarsze, który zamienił z nią kilka zdań. Na zakończenie rozmowy
monarcha przez grzeczność zwrócił się też do jej męża:
- A pan? Czy pan również jest muzykalny, panie Schumann?

Leo Slezak grał kiedyś rolę Lohengrina.
Opera kończy się tym, że bohater odpływa w łodzi ciągnionej przez łabędzia.
Inspicjent jednak za wcześnie dał znak i łódź odpłynęła bez Lohengrina.
Skonsternowany Slezak krzyknął w stronę kulis:
- Kiedy odchodzi następny łabędź?

Do Rossiniego zgłosił się kiedyś pewien młodzieniec z dwoma grubymi foliałami pod
pachą i powiedział:
- Dyrektor orkiestry obiecał zagrać jedną z moich dwóch symfonii. Chciałbym przegrać
je mistrzowi i dowiedzieć się, która jest lepsza.
Młodzieniec zasiadł do fortepianu, a Rossini obok niego. Po kilkunastu taktach Rossini
wstaje, zamyka zeszyt i klepie twórcę po ramieniu:
- Ta druga, chłopcze, ta druga!

Kiedyś Tomasz Mann odwiedził pewną szkołę. Nauczyciel przedstawił pisarzowi
najzdolniejszą uczennicę i poprosił go, aby zadał jej jakieś pytanie.
- Jakich znasz sławnych pisarzy? - zapytał Mann dziewczynkę.
- Homer, Szekspir, Balzac i pan, ale zapomniałam pana nazwiska
- odpowiedziała uczennica.

Tristanowi Bernardowi przedstawiono kiedyś drugorzędnego autora, który pisywał
biografie sławnych ludzi.
- Już od dawna mam zamiar napisać o panu książkę - powiedział literat - a kiedy pan
umrze, napiszę pana biografię.
- Wiem o tym - westchnął sławny humorysta - i dlatego chcę jeszcze długo żyć.

Tristan Bernard jadł kiedyś obiad na Riwierze w jednej z najdroższych restauracji.
Kiedy kelner przyniósł mu rachunek, Bernard zapłacił i kazał wezwać właściciela restauracji.
Ten zjawił się natychmiast. Bernard zapytał:
- Pan jest właścicielem tej restauracji?
- Tak, ja.
- W takim razie niech pan mnie mocno uściska, bo już nigdy mnie pan tu nie zobaczy.

Poproszono kiedyś Herberta Wellsa, by wyjaśnił, co to jest telegraf.
- Wyobraźcie sobie gigantycznego kota - powiedział pisarz - którego ogon znajduje się
w Liverpool, a głowa w Londynie. Gdy kotu nadepnął na ogon, rozlega się miauczenie.
Właśnie tak działa telegraf.
- A co to jest telegraf bez drutu?
- To samo, tylko bez kota - odpowiedział Wells.