zdjęte z murów

Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego, pomóż mu.

Chuck Norris wiecznie żywy

Chuck Norris ma zakaz mrugania do kobiet w wieku od 14 do 34 lat Ostatni raz kiedy to zrobił, podczas otwarcia koncertu New kieds on the block zakonczył sie masowa ciaza 16 437 kobiet na widowni Ich dzieciom w wieku 5 lat urosły rude brody

Przed maturą

zapiski z zeszytów

Losowy kawał

Gorbaczow zabawił na jakiej balandze do późna, a raczej do wczesnego rana, a tu rano Raisa i zebranie KC. Złapał taryfę i jadą. Gorbaczow popędza, jak może, ale taksiarz nie chce przelatywać na czerwonych światłach, bo mówi, że mu prawo jazdy zabiorą. No to zmienili się miejscami, bo Gorbaczow powiedział, że jak ich złapią, to jemu, Gorbaczowowi nie zabiorą. Wziął Gorbaczow kierownicę w ręce i pruje, przeleciał przez jakie czerwone wiatło, a tu ich, cap, drogówka zatrzymała!
Milicjant popatrzył i zemdlał. Gorbaczow z szoferem odjechali. Ocucili milicjanta koledzy i pytają się:
- kto To był?
- Nienienienieeewiem, ale jego szoferem był Gorbaczow!

Znalezione dla frazy: dzien w bazie kawałów 215

Wieczór kawalerski. Kumple doradzają przyszłemu mężowi:
- Stary! Jeżeli nie będziesz trenował sobie żony, jeżeli nie ułożysz jej sobie od początku, to potem nawet słowem nie piśniesz, nie będziesz nawet mógł powiedzieć Nie! Pokaż żonie kto rządzi w domu od samego początku!
Pan młody wziął sobie mocno do serca rady kolegów i jak radzili, tak zrobił.
Pierwszy dzień po ślubie:
Mąż wraca z pracy:
- Obiad gotowy?! - pyta żony.
- Nie. - odpowiada żona.
Facet niewiele myśląc, trach żonę po głowie.
Drugi dzień po ślubie:
- Obiad gotowy?!
- Tak.
- Koszula wyprasowana?!
- Nie.
No to trrrrach żonę po głowie.
Trzeci dzień po ślubie:
- Obiad gotowy?!
- Tak.
- Koszula wyprasowana?!
- Tak.
- Okna umyłaś?!
- Nie.
No to trrrrrach żonę po głowie.
Sytuacja powtarzała się dość długo... Tak gdzieś z miesiąc po ślubie:
- Obiad gotowy?!
- Tak.
- Koszula uprasowana?!
- Tak.
- Okna umyte?!
- Tak.
Itd, itp... Mężowi skończyły się w końcu pomysły. Stoi, myśli, myśli:
- Właź pod stół!
Żona myk pod stołem.
- Szczekaj!
Żona:
- Chał, chał, chał...
Mąż z wściekłością:
- Na pana szczekasz?!
I trach żonę po głowie.

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach.
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe ef
Dywan w salonie. - myśli kobieta. - Nic dziwnego, że mnie i Harry emu nic nie wychodziło.
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu.
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiw
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia.
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy.
- taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie. Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji. Trzy godziny! Proszę sobie tylko wyobrazić: trzy godziny ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały
- Sprzęt - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem... sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- Statyw?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić. Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, zemdlała!!!

Trzy kobiety, znudzone sprzątaniem i gotowaniem, postanowiły zastrajkować. Spotykają się po tygodniu i pierwsza z nich mówi:
- Zaszłam do domu i mówię dla mojego Johna: Kochanie, od dzisiaj nie sprzątam i nie gotuję... Na pierwszy dzień nic nie widziałam, na drugi dzień John zaczął sprzątać i gotować.
Druga mówi:
- Ja zaszłam do domu i mówię do mojego Rene: Kochanie, od dzisiaj nie sprzątam i nie gotuję... Na pierwszy dzień nic nie widziałam, na drugi dzień nic nie widziałam, na trzeci Rene zaczął sprzątać i gotować.
Trzecia mówi:
- Ja zaszłam do domu i mówię do mojego Marka: Kochanie, od dzisiaj nie sprzątam i nie gotuję. Na pierwszy dzień nic nie widziałam, na drugi dzień nic nie widziałam, na trzeci dzień nic nie widziałam, na czwarty dzień zaczęłam widzieć na jedno oko.

Trzy kobiety, znudzone sprzątaniem i gotowaniem, postanowiły zastrajkować. Spotykają się po tygodniu i pierwsza z nich mówi:
- Zaszłam do domu i mówię dla mojego Johna: "Kochanie, od dzisiaj nie sprzątam i nie gotuję... Na pierwszy dzień nic nie widziałam, na drugi dzień John zaczął sprzątać i gotować.
Druga mówi:
- Ja zaszłam do domu i mówię do mojego Rene:" Kochanie, od dzisiaj nie sprzątam i nie gotuję... Na pierwszy dzień nic nie widziałam, na drugi dzień nic nie widziałam, na trzeci Rene zaczął sprzątać i gotować.
Trzecia mówi:
- Ja zaszłam do domu i mówię do mojego Marka: "Kochanie, od dzisiaj nie sprzątam i nie gotuję. Na pierwszy dzień nic nie widziałam, na drugi dzień nic nie widziałam, na trzeci dzień nic nie widziałam, na czwarty dzień zaczęłam widzieć na jedno oko.

- Dlaczego masz taką nieszczęśliwą minę?
- moja żona wyjeżdża Na tydzień do swojej matki.
- I Z tego powodu jesteś taki ponury?
- Muszę, bo inaczej nie wyjedzie.

Z pamiętnika żołnierza:
- Poniedziałek. Idziemy na ćwiczenia. Spotkaliśmy dziewczynę, to ją w krzaki! To był dobry dzień...
- Wtorek. Idziemy na ćwiczenia. Spotkaliśmy chłopaka, to go w krzaki! To był dobry dzień...
- Środa. Dostałem przepustkę, idę na piwo. Spotkali mnie żołnierze idący na ćwiczenia. To był zły dzień...

Generał wizytuje dywizję Czerwonych Beretów. Przechadza się przed najlepszym batalionem, wymachując szpicruta. Widząc u jednego z żołnierzy niedopięty guzik, uderza go w brzuch i pyta:
- Bolało?
- Nie
- Dlaczego?
- Bo jestem z Czerwonych Beretów!
Zadowolony z odpowiedzi generał daje żołnierzowi tydzień urlopu. Idąc dalej zauważa żołnierza z rozwiązanym butem. Uderza go w brzuch i pyta:
- Bolało?
- Nie
- Dlaczego?
- Bo jestem z Czerwonych Beretów.
- Dać mu odznakę wzorowego żołnierza! - rozkazuje generał.
Dochodząc do końca szeregu generał spostrzega w rozporku żołnierza wystającego ucha. Uderza w niego szpicruta i pyta:
- Bolało?
- Nie
- Dlaczego?
- Bo to nie mój, tylko kolegi z drugiego szeregu!

Pewna kobieta miała 3 córki. Kiedyś wzięła je na rozmowę i mówi im. Słuchajcie córki, jak się kiedyś wydacie się za mąż napiszcie mi, jak Wam się układa życie seksualne. Córki się zgodziły. Wyszła pierwsza za mąż i za chwilę przychodzi od Niej kartka z napisem - NESCAFE. Matka nie wie, o co chodzi, ale przechodząc ulicą widzi bilboard NESCAFE SATYSFAKCJA DO OSTATNIEJ CHWILI. Zadowolona po uzyskaniu odpowiedzi.
Druga wyszła za mąż i dostaje matka kartkę z napisem MARLBORO. Po chwili znajduje na paczce papierosów informację - MARLBORO EXTRA LONG, SUPER SIZE. Zadowolona, że córka trafiła dobrze. Po pewnym czasie najmłodsza wyszła za mąż i dopiero po miesiącu przychodzi kartka z napisem BRITISH AIRWAYS. Znów szukanie po gazetach i reklamach i w końcu znajduje - BRITISH AIRWAYS TRZY RAZY DZIENNIE SIEDEM RAZY W TYGODNIU, W OBIE STRONY.

Dwóch facetów. Wieloletni przyjaciele od dzieciństwa. Jednak jeden z nich niestety jest częściowo sparaliżowany, potrzebuje trochę pomocy w codziennym życiu. Pewnego dnia siedzą u niego na werandzie, sparaliżowany mówi:
- Wiesz, co, mam pytanie - czy naprawdę jesteś moim przyjacielem?
- No jasne stary, znamy się od dziecka, wiesz, ze zrobiłbym dla ciebie
wszystko!
- Wiem, mój przyjacielu, wiem. Miałbym wiec do ciebie małą prośbę czy
przyniósłbyś mi z piętra skarpetki? Robi się trochę chłodno, a jak
wiesz, janie jestem w stanie tego zrobić.
- Stary, w ogóle nie ma o czym mówić. Skoczyłbym dla ciebie w ogień.
- Dziękuje ci mój przyjacielu.
Facet idzie na piętro, otwiera drzwi do pokoju, wchodzi i staje oniemiały. Przed oczami rozpościera mu się cudowny widok - dwie córki jego przyjaciela, młode, piękne jak marzenie, ubrane jedynie w bieliznę. Facet nie może oderwać wzroku, targają nim wyrzuty sumienia - w końcu to
córki jego najlepszego przyjaciela, jednak w końcu poddaje się instynktom i mówi:
- Wasz ojciec przysłał mnie, żebym się z wami przespał.
- Niemożliwe! - mówi jedna.
- Nieprawdopodobne! - mówi druga.
- No cóż, jeśli mi nie wierzycie, zaraz wam udowodnię.
Facet podchodzi do okna, otwiera je i krzyczy...
- Obie?
- Tak, tak, obie! Dzięki, stary!

Pewien dziennikarz zapytał Picassa:
- Którego z wielkich malarzy przeszłości ceni pan najbardziej?
- Rubensa.
- Dlaczego?
- Dlatego, że z dwóch tysięcy jego obrazów
do naszych czasów przetrwało około czterech tysięcy.

Pewnego razu Cézanne nocował w małym hoteliku. Na drugi dzień właściciel hotelu zapytał:
- Jak się panu spało? Myślę, że niezbyt dobrze,
bo materac na pańskim łóżku jest dosyć twardy.
- Ma pan rację - odpowiedział artysta - ale wstawałem w nocy parę razy z łóżka,
żeby trochę odpocząć.

Jascha Heifetz, zapytywany przez pewną damę o przebieg swojej kariery, powiedział:
- Pierwszy koncert dałem, mając sześć lat, i od tego czasu ćwiczyłem po osiem godzin dziennie.
- A przedtem? Przedtem pan tylko bąki zbijał? - dopytywała się dama.

Aleksander Głazunow zawsze bardzo taktownie odnosił się do początkujących
kompozytorów. Tylko raz nie wytrzymał i powiedział pewnemu młodzieńcowi:
- Łaskawy panie, odniosłem wrażenie, jakoby dano panu do wyboru: komponować muzykę
albo iść na szubienicę.

Pewien młodzieniec pytał Mozarta, jak się pisze symfonie.
- Jesteś jeszcze za młody. Zacznij lepiej od ballad - odpowiedział kompozytor.
- Ale przecież pan zaczął pisać symfonie, kiedy nie miał jeszcze dziesięciu lat! -
zaprotestował młodzieniec.
- No, tak. Ale ja nikogo nie pytałem, jak to się robi.

Do Rossiniego zgłosił się kiedyś pewien młodzieniec z dwoma grubymi foliałami pod
pachą i powiedział:
- Dyrektor orkiestry obiecał zagrać jedną z moich dwóch symfonii. Chciałbym przegrać
je mistrzowi i dowiedzieć się, która jest lepsza.
Młodzieniec zasiadł do fortepianu, a Rossini obok niego. Po kilkunastu taktach Rossini
wstaje, zamyka zeszyt i klepie twórcę po ramieniu:
- Ta druga, chłopcze, ta druga!

Do Marka Twaina przyszedł dziennikarz i powiedział, że słyszał, jakoby pisarz
pracował nad wielkim dziełem dramatycznym.
Chciał wiedzieć, jak daleko posunęła się praca. Twain odpowiedział:
- Może pan napisać w swojej gazecie, że piszę dramat składający się z czterech
aktów i trzech antraktów, oraz że już ukończyłem wszystkie antrakty.

W autobusie komunikacji miejskiej siedzi młody chłopak i czyta bulwarowa gazetkę.
W pewnym momencie tuż obok młodzieniaszka staje babcia podpierająca się laską.
Autobus jedzie, a babcia zaczyna stukać laską w podłogę.
Chłopak podenerwowany sytuacją zwraca babci uwagę
- Babciu gdybyś założyła gumką na laskę to nie byłoby słychać stukania!
Babcia zdenerwowana odpowiada:
- Gdyby twój ojciec nałożył gumkę to ja teraz miałabym gdzie usiąść!

Przychodzi niewidomy do stolarni i się pyta o prace.
Sekretarka mówi: Niech pan poczeka zawołam szefa.
No i przychodzi prezes i mówi:
Prószę pana nie możemy pana zatrudnić bo pan jest niewidomy.
Niewidomy na to: Panie ale ja potrzebuje ta prace.
Ja się naprawdę dobrze znam na drzewach.
No i ten prezes se myśli jak go najszybciej spławić
i przynosi mu deskę do sprawdzenia.
Niewidomy maca i wącha i mówi: dąb 3 tygodnie temu ścięty.
Prezes se myśli kurwa następnej nie zgadnie.
I mu daje następną
Niewidomy maca i wącha i mówi: sosna tydzień temu ścięta.
Prezes już mocno wkurwiony idzie do swojego gabinetu
wkłada deskę do cipy sekretarki i daje niewidomemu.
Niewidomy maca i wącha i mówi: KUTER RYBACKI 16 WIEK!!!