zdjęte z murów

Palenie albo zdrowie - wyrob nalezy do ciebie.

Chuck Norris wiecznie żywy

Bóg nie dopuszcza, aby dobrym ludziom działy sie złe rzeczy W odróznieniu od Chucka Norrisa

Przed maturą

zapiski z zeszytów

Losowy kawał

Młody gej siedzi smutny przy wędkach, upał niesamowity, ryby nie biorą.
Jest mu strasznie gorąco. Nagle przysiada się do niego super przystojniak.
Chłopak z zachwytem się w niego wpatruje.
Przystojniak zalotnie do niego się uśmiecha, wreszcie mówi:
Och, Pan tak łakomie na mnie patrzy,
chyba jest pan czegoś spragniony?
Nie mów ! Masz piwo ???

Znalezione dla frazy: cholera w bazie kawałów 37

Koło Gospodyń Wiejskich zorganizowało wycieczkę do Warszawy.
Po powrocie kobiety poszły do spowiedzi. Każda po kolei opowiada o wycieczce i każda mówi, ze zdradziła męża. W pewnym momencie ksiądz się zdenerwował, walnął ręką w konfesjonał i zawołał:
- Cholera, jak jest dobra wycieczka to księdza nie zabiorą!

- Mamusiu, dzieci w szkole mówią, że mam duże okulary!!
- Jasiu, nie przejmuj się, zdejmij je w przedpokoju, umyj ręce i chodź na obiad.
Po jakimś czasie do domu wraca naprany ojciec i od progu woła:
- Cholera jasna, kto tu kolarzówkę w przedpokoju postawił!!!

Rankiem, po hucznej zabawie:
- Janie!
- Tak?
- Czy u mnie w samochodzie drzwi otwierają się do góry?
- Nie...
- Cholera, znów przywieźli mnie w bagażniku...

H: Janie... czy cytryna ma nóżki?
J: Nie panie...
H: O cholera, znowu wycisnąłem kanarka do herbaty...

Znany polityk chrzescijansko-narodowej partii szedl ulica i się potknal.
- o cholera - powiedzial.
- O kurwa - dodał - powiedziałem cholera, a to przecież grzech.
- A ch*.* i tak nie chciałem by w ZChNie - zakończył.

Poszli studenci na egzamin.
Profesor:
- mam dwa pytania. Jak Ja się nazywam I Z czego jest ten egzamin?
A studenci spojrzeli po sobie:
- Cholera! A mówili, że z niego jest taki luzak!!!

Poszli studenci na egzamin.
Profesor:
- mam dwa pytania: Jak Ja się nazywam I Z czego jest ten egzamin?
Studenci spojrzeli po sobie:
- Cholera! A mówili, że z niego jest taki luzak!

A to co mówi mąż do żony w kolejnych latach małżeństwa, przechodząc przez ulicę:
Rok 1. Poczekaj kochanie aż samochód przejedzie.
Rok 2. tu imię poczekaj, bo samochód!
Rok 3. Czekaj, samochód!
Rok 4. Nie widzisz samochodu?!
Rok 5. Cholera ślepa jesteś?!
Rok 6. (To już tylko do siebie) Jak jesteś ślepa to leć pod koła!

A to co mówi mąż do żony w kolejnych latach małżeństwa, przechodząc przez ulicę:
Rok 1. Poczekaj kochanie, aż samochód przejedzie.
Rok 2. (Tu imię) poczekaj, bo samochód!
Rok 3. Czekaj, samochód!
Rok 4. Nie widzisz samochodu?!
Rok 5. Cholera, ślepa jesteś?!
Rok 6. (To już tylko do siebie) Jak jesteś ślepa, to leć pod koła!

Mąż do żony:
- Kochanie, mam dzisiaj zebranie i wrócę trochę później.
- Znam te twoje zebrania, wrócisz rano kompletnie pijany i bez pieniędzy!
- No wiesz kochanie, jak możesz tak myśleć!?
Godzina 5 rano, pijany mąż stoi pod drzwiami i mówi:
- No i wykrakała cholera!

Mąż i żona siedzą przy stole i jedzą razem obiad... W pewnym momencie żona wylała na siebie zupę...
- Cholera, wyglądam jak świnia - mówi żona.
Na to mąż:
- I Na dodatek oblałaś się zupą.

Facet u kochanki (mąż na delegacji), a tu nagle klucz w zamku grzebie...
kobieta, niewiele myśląc, mówi mu:
- Stań na środku, tak jak jesteś - goły, a ja powiem staremu, że taką statuę kupiłam.
Maż wchodzi, rozgląda się, zauważa:
- A to co?!
- No... kupiłam taką statuę, znajomi też maja... Teraz taka moda...
Maż machnął ręka i poszedł spać. Żona też. W środku nocy mąż wstaje, idzie do kuchni, wyciąga chleb, smaruje masełkiem, kładzie szyneczkę, serek, ogóreczka... , podchodzi do statui i wręcza ze słowami:
- Masz, ja tak trzy dni stałem, żeby choć cholera nakarmiła...

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach.
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji: - To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa - trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w łóżku. Nieraz doskonałe ef
Dywan w salonie. - myśli kobieta. - Nic dziwnego, że mnie i Harry emu nic nie wychodziło.
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane - kontynuuje fotograf. - Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu - siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu.
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiw
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia.
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy.
- taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie. Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji. Trzy godziny! Proszę sobie tylko wyobrazić: trzy godziny ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały
- Sprzęt - głos kobiety był ledwo słyszalny. - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem... sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- Statyw?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić. Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, zemdlała!!!

Spotykają się dwie koleżanki i jedna mówi do drugiej:
- Jak ci leci?
- Super fajnie,a tobie?
- No wiesz, fajnie, tylko się w kuchni mylę.
- Jak można się w kuchni pomylić?
- Dzisiaj rano mężowi do mleka zamiast wsypać płatków owsianych, wsypałam mydlanych.
- I co?
- Nic. Pienił się Jak cholera.

Wpada facet do domu i od progu uszczęśliwiony woła:
- Żono, wygraliśmy szóstkę w totka.
Wchodzi do pokoju, a żona siedzi w fotelu i płacze.
- Dlaczego ty płaczesz, przecież będziemy bogaci! Mamy szóstkę!
Żona na to:
- Umarła moja mama, a ty mi każesz się cieszyć!
A facet
- O cholera! Kumulacja!

Pewien gej postanowił się napić piwa.
Poszedł więc do baru i mówi głosem totalnie przegiętej cioty:
Poproszę jedno piwo.
Na to barman:
Gejów nie obsługujemy!!!
No to idzie do drugiego baru
i znów mówi głosem totalnie przegiętej cioty:
Poproszę jedno piwo.
Na to barman:
Gejów nie obsługujemy!!!
Idzie do trzeciego baru, potem czwartego,
sytuacja wciąż się powtarza, wreszcie sobie myśli:
Cholera, no musze się napić tego piwa...
Dobra, będę udawał twardziela.
Wchodzi do następnego baru, walnął pięścią w bar i mówi:
Piwo proszę!!!
A na to barman głosem totalnie przegiętej cioty:
A co pan taki gwałtowny?

Idzie ksiądz ulicą i wdepnął w gówno:
Cholera wlazłem w gówno, o kurwa powiedziałem cholera,
o chuj powiedziałem kurwa, no ja pierdole
jak by to biskup słyszał to by mnie zapierdolił.

Koło Gospodyń Wiejskich zorganizowało wycieczkę do Warszawy.
Po powrocie kobiety poszły do spowiedzi.
Każda po kolei opowiada o wycieczce i każda mówi, ze zdradziła męża.
W pewnym momencie ksiądz się zdenerwował,
walnął ręką w konfesjonał i zawołał:
- Cholera, jak jest dobra wycieczka to księdza nie zabiorą!